Wystarczy wyjść za próg. Wystarczy ubrać buty. I iść. Bez-czasu i bez-celu. Coś przyciąga. Wyobrażenie. Wspomnienie. Staw spoglądający na rozległe, rozprzestrzenne góry. Niedostępna łódka. Idę więc Tam choć bez celu. Zbieram po drodze okruchy prowadzące… Czytaj dalej »wystarczy wyjść za próg
dzięcioł
Piąta. Zaskakująco cicha po nocnym, oszałamiającym pasikonikowaniu. Rojnym. Wibrującym. Zadziwiająco niskochmurna i płaska. Ciasna po przejrzystej, po przestrzennej gwiaździstości. Łyk parującej kawy. Oddech głęboki. Sycący. Przymknięcie powiek. Krok w tył, do sennego przedsionka. W nim… Czytaj dalej »piąta zaskakująco cicha
piąta zaskakująco cicha
Jak trudno wypuścić z rąk. Ten przymus. To muszę. Rozewrzeć sztywne palce. Dziwnie mocne, choć pełne obolałych stawów. Dać wolność. Pożegnać, jak babie lato nie tak dawno. Muszę. Dziś. Coś. Zrobić. xxx Ciało unoszone lawiną… Czytaj dalej »jak trudno wypuścić z rąk
jak trudno wypuścić z rąk
Omija mnie ta zima. Odlegle. Omijają serduszkowymi ścieżkami sarny. Omijają dzięcioły, przysiadające modrzewiowo na krzesełkowych ogonkach. Oczy jeleni lśniące w ciemności zbocza. Tej zimy nie wiem, ile czerwonych brzuszków gili buja się na huśtawkowym karmniku.… Czytaj dalej »omija mnie ta zima
omija mnie ta zima
Niebo zastygło. Spłaszczyło się w szarości. Bezwiatr. Odrętwienie. Wsłuchuję się w przestrzeń, usiłując wykrzesać choć ptaki. Przecież tu są. Przecież widuję je każdego dnia w czeluściach leszczyny. Ale może przycupnęły już bezgłośnie w swoich snach.… Czytaj dalej »niebo zastygło