Mama opuściła Marysię pięć lat temu. W chwili, gdy córeczka opuszczała jej ciało. Opuściły się nawzajem. Minęły w przejściu. Taki żal… Tata odszedł kilka dni później. Lubi pamiętać, że został do tego zmuszony. Może kiedyś… Czytaj dalej »opowieść o opuszczonej
koty
Bujnowiosenny świt. Nareszcie. Cudownie zwyczajny. Jak każdego zwyczajnego dnia. Kura z dumą przedstawia światu najmłodsze jajko. To jedna z tutejszych solistek. Bez wysiłku wzbija się ponad świergotanie sikorek i zięb. Szumiasty pomruk gdzieś nad… Czytaj dalej »bujnowiosenny świt
bujnowiosenny świt
Budzi mnie czekoladowy zapach kawy i miękkie muśnięcia na powiece. Otwieram powoli oczy i mój wzrok tonie w puchatym, czarnobiałym policzku. Leżę nieruchomo. Po chwili dostrzegam rozmyte kontury bladoróżowego noska – tuż przy moim nosie.… Czytaj dalej »czekoladowy zapach kawy
czekoladowy zapach kawy
Słońce obudziło mnie łaskotaniem w twarz. Wsłuchałam się w siebie i usłyszałam szept niedokończonego snu. Chętnie obróciłabym się na bok i uciekła promieniom, ale unieruchamiał mnie słodki ciężar. Otwarłam lekko jedno oko i zobaczyłam rudo-buro-białe… Czytaj dalej »słońce
słońce
Obudziłam się w nocy. Najpierw próbowałam poczuć swoje ciało. Stopa – a jakże – przygnieciona przez kota. Wyciągnęłam po omacku rękę, żeby wyczuć który czy która to i w momencie wszystko stało się jasne. Najpierw… Czytaj dalej »obudziłam się w nocy
obudziłam się w nocy
Obudziłam się. Czaruś, który o tej porze zapobiegliwie lokuje się tuż koło mojej twarzy – wpatrywał się we mnie z napięciem. Wstała? Nie wstała. Wstała? Nie wstała. A może jednak? Może trzeba sprawdzić dokładniej? Wąsem?… Czytaj dalej »obudziłam się
obudziłam się
Piąta. Koty obudziły mnie dziką gonitwą po pokoju. Cudowna okazja, żeby wypić poranną kawę przy świetle księżyca. Niebo jest bezchmurne, obsypane migotliwą posypką gwiazd. Choć księżyc pokazuje dziś zaledwie łódeczkę swoich możliwości – jest jasno.… Czytaj dalej »piąta






