Wystarczy wyjść za próg. Wystarczy ubrać buty. I iść. Bez-czasu i bez-celu. Coś przyciąga. Wyobrażenie. Wspomnienie. Staw spoglądający na rozległe, rozprzestrzenne góry. Niedostępna łódka. Idę więc Tam choć bez celu. Zbieram po drodze okruchy prowadzące… Czytaj dalej »wystarczy wyjść za próg
o gilach, jeleniach i wschodach słońca
Popołudnie przepływa zwolna pod zielonym, rozświetlonym sklepieniem. Muskają się nawzajem liście buków, leszczyn i jaworów. Jeżyn, pokrzyw i trzcinników. Żywość. Wilgoć. Chłód. Niepojęte, gdy na zewnątrz taki żar. Ziemia faluje od niepowstrzymanych, mrówczych wędrówek. Rozbzyczane… Czytaj dalej »popołudnie przepływa zwolna
popołudnie przepływa zwolna
Piąta. Zaskakująco cicha po nocnym, oszałamiającym pasikonikowaniu. Rojnym. Wibrującym. Zadziwiająco niskochmurna i płaska. Ciasna po przejrzystej, po przestrzennej gwiaździstości. Łyk parującej kawy. Oddech głęboki. Sycący. Przymknięcie powiek. Krok w tył, do sennego przedsionka. W nim… Czytaj dalej »piąta zaskakująco cicha
piąta zaskakująco cicha
Kolejna noc nie dla snu. Trrrr-trrrr. Trrrr-trrrr. Trrrr-trrrr. Rozczulające piłowanie w gęstwinie traw pod starym bukiem. Odpowiada mu echo, nieco mniej słyszalne, choć – mam wrażenie – przemieszczające się. Dwa derkacze przed domem stanowią wystarczający… Czytaj dalej »kolejna noc nie dla snu
kolejna noc nie dla snu
Delikatny i kruchy. Bezbronny. Jak dobrze, że jest. Na wyciągnięcie ręki. Zapach lisa. Ostry. Dziki. Przedwieczorny śpiew kosa. Popiskiwanie gili. Miłosne wabienie kumaków. Jak dobrze, że wciąż są kwiaty traw i pokrzyw. Ulotne. Nieoczywiste.… Czytaj dalej »delikatny i kruchy
delikatny i kruchy
Jaśniejące, parujące słońcem zbocze. Rozświetlona korona bukowa. Choć Księżyc ledwie jednoocznie spogląda zza gór. Ciepły. Jarzębinowy. Nieruchomy zarys wielkiej, łagodnej głowy. I nagły odwrót. Galop w dół zbocza. xxx Jednak nie zostaję tu sama. Szelesty.… Czytaj dalej »jaśniejące, parujące słońcem
jaśniejące, parujące słońcem
Skulona. Skurczona. Ściśnięta brunatnymi, omszałymi złociście łuskami. Chroniona. Odcięta. Nie umiem przeniknąć przez tę ciasną troskę. Nie mogę zobaczyć świata. Ale czuję. Wciąż potrafię go czuć. xxx Szarość płaskiego nieba. Chłód zakwitający na wspomnieniu skrzypiącego… Czytaj dalej »skulona
skulona
Omija mnie ta zima. Odlegle. Omijają serduszkowymi ścieżkami sarny. Omijają dzięcioły, przysiadające modrzewiowo na krzesełkowych ogonkach. Oczy jeleni lśniące w ciemności zbocza. Tej zimy nie wiem, ile czerwonych brzuszków gili buja się na huśtawkowym karmniku.… Czytaj dalej »omija mnie ta zima
omija mnie ta zima
Obudził mnie ciężar. Wszechobecny. Wszechogarniający. Przez stalowolśniące szyby wnikał do sypialni i przesycał sobą powietrze. Moje płuca. Oczy. Sine niebo ciążyło ku ziemi. Zawisło na rozłożystej, śnieżnotocznej leszczynie przed oknem. Czy to ona dzieliła się… Czytaj dalej »obudził mnie ciężar
obudził mnie ciężar
Na szczęście to jeszcze czas poranków podniebnych. Przedsłonecznych. Nawet wtedy, gdy zagląda do nas wiatr. Przeszłe liście skrzypiąco kapią z drzew. Ptasiopieśni przysiadają na gałęziach. Czczcz. Pipi. Pipi. Pipi. Kraaa. Kraaa. Ti. Ti. Ti. Tiiii.… Czytaj dalej »na szczęście
na szczęście
- 1
- 2
- 3
- Następne »